niedziela, 17 listopada 2013

ZŁOTE RUNO



Nie wszystko złoto, co się świeci.

Nie będzie to post o merynosach i ich wełnie, choć marketing niejednej firmy tego by chciał. 
Istnieje wiele gatunków wełny, z czego kilka wyższych jakościowo od osławionej merino woolchoćby z wielbłąda czy alpaki, a jednocześnie nie widzę powodów by unikać odzieży ze "zwykłego" runa.
Po raz enty się powtórzę, że wełna obok power stretcha to moje ulubiona tkanina będąca podstawa mojej jesienno- zimowej garderoby. Zatem więc kilka słów, co się u mnie sprawdza.


Bielizna.
Po pierwsze- sporo już wody w Bałtyku upłynęło od końca mojego zachwytu tkaninami hi-tech (choć, przyznam, nie brakuje ich w mojej szafie), 
po wtóre- tak jestem skonstruowany, że moja skora nie przepada za syntetykami, 
wreszcie po trzecie-moja (najczęstsza) aktywność po ugorach nie wymaga super odprowadzania potu i super schnięcia. Dlatego przeważnie sięgam po bieliznę wełnianą ,bambusową czy, być może wkrótce, lnianą.
W tej chwili używam 4 koszulek wełnianych:
  1. Quechua Techwool - koszulka z długim rękawem z pierwszej serii, jaka pojawiła się 4 lata temu w Decathlonie i w tej jakości już nie powtórzyła. Wspaniała mięsista tkanina, przy której Devold (seria multisport) kuca. Sprawdza się również jako 2. warstwa.
  2. też Quechua Techwool, ale "młodszy", w formie cienkiego t-shirtu o wartej 39 zł jakości.                      Z tej samej tkaniny miałem też koszulkę z długim rękawem Wedze, ale po kilku przymiarkach zwróciłem ją do sklepu. Mizerna jakość szyta sztywnymi nierozciągliwymi nićmi!
  3. Alpinus Matur- moja pierwsza koszulka wełniana, opis TU.
  4. Helly Hansen- grubsza bluza ze stójką i krótkim zamkiem.
  5. golf Ortovoxa- vintage znaleziony na ciuchu, którego zaletą jest wysoki kołnierz.




Dół to longjohny Brubecka ze starej serii Wool Soft (32% wełny) doskonałe na większe mrozy, a w najbliższych dniach zamierzam kupić wełniane bokserki. Oczywiście, na tych pięciu koszulkach też nie zamierzam poprzestać.

Izolacja.
Polar- polarem, są sytuacje, kiedy wolę sięgnąć po sweter.
Pisałem już o moich bluzach Arktisa, po które sięgam gdy zapowiada się duży mróz a mało tupania. Ale odkryciem minionej zimy jest dla mnie sweterek/ocieplacz uszyty z dobrej jakościowo wełny. Nie udało mi się go znaleźć w odmętach internetu, ale metka wskazuje na jego niemiecką mundurową proweniencję. Jeśli ktoś wie, gdzie mogę taki sam znaleźć, będę wdzięczny za info. Przechodziłem w nim praktycznie całą zimę używając jako sweterka czy typowego docieplacza pod.




Nie jest problemem znalezienie na ciuchu do 10 złotych cienkich sweterków, najczęściej w serek, z metką typu merino, pure wool, cashmere czy schurwolle, które doskonale się sprawdzą jako ocieplacz, a nawet bielizna (w odpowiednio bliskim ciału rozmiarze). Nie namawiam- informuję.

Shell.
Popularna w Skandynawii firma Bergans of Norway ma w swojej ofercie bluzy/kurtki uszyte z tkaniny Tecnowool (44% wełny)- możecie taką zobaczyć u Larsa Monsena we wszystkich odcinkach Nordkalotten. I u mnie.




Moja szyta jest w prostym kroju dopasowanej bluzy sportowej z kapturem, olimpijki, jak się drzewiej mówiło. Bardzo sobie chwalę ten zakup- pomykam w niej prawie całą zimę, za wyjątkiem największych mrozów, wtedy wkładam primaloft.

Dodatki.

O tym już było:



Taki zestaw sprawdził się już podczas kilku zim, a na najbliższą zostanie jeszcze powiększony.
O wełnie jeszcze nie raz będzie, póki co pamiętajcie:

  1. Wełna to nie tylko z merynosów.
  2. Nie tylko firmy outdoorowe szyją z wełny.
  3. Ding ding ding ding ding ding.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz