środa, 6 października 2010

SUPER MERINO WOOL OUTDOOR UNDERWEAR



Bieliznę wełnianą odkryłem stosunkowo późno, gdy już niektórzy ;-) ogłaszają jej zmierzch. Pamiętam jak parę lat temu czytając książkę Liv Arnesen, dziwiłem się obecności 2 kompletów wełnianej odzieży (chyba Devolda...) na jej liście wyposażenia (tłumaczyłem to sobie błędem tłumacza...). Ubiegłej zimy stałem się posiadaczem koszulki Alpinusa ze zdjęcia- kudy jej do Icebreakera, Smartwoola czy nawet Devolda! I nie mówię tu o jej kroju (jest w porządku), kolorze czy kilku zbędnych szwach... Jest o wiele bardziej szorstka od ww. "konkurencji", co wg mnie wyklucza ją jako bieliznę! (Uwaga! Nie dotyczy zakonników i członków Opus Dei!). Mimo to, koszulka ta znalazła sobie stałe miejsce w moim wyposażeniu jesienno-zimowym jako cienka 2. warstwa czy też dodatkowy docieplacz pod polar- najczęściej zakładam ją na cienki t-shirt SS00672 Brubecka. Nawet w największe mrozy zimy 2009/10 na to zakładałem polar 100 Alviki, primaloftowego TNF Redpointa i... wystarczyło. Teraz poluję na jakąś okazję cenową Icebreakera czy Devolda, co by posmakować "prawdziwej" bielizny z merino. Gwoli ścisłości muszę dodać, że mam też od 3 lat longjohny z kolekcji Wool Soft Brubecka (27% wełny nie-merino), tak ciepłe i mięsiste, ze jeszcze nigdy nie miałem okazji ich użycia (na ten sezon Brubeck zapowiada nowość- serię Merino Wool...). Jakieś 2 tygodnie temu Marcin z Malavi pokazywał mi też odzież Woolpowera, ale coś mi się wydaje, że ta ich wełniana frotta bardziej trafi do mundurowych, strażaków i myśliwych, niż do turystów...

Z Oskarem pośród świętego tłumu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz