wtorek, 21 września 2010

NOTES Z KRETA


Lubię pisać. Najbardziej moim piórem Inoxcrom (które kupiłem za pieniądze zarobione na pierwszym pisaniu- tłumaczeniu) w moim kraciatym zeszycie w twardej oprawie. Tylko, że ten zeszyt jest za duży, a pióro za delikatne, żeby wrzucić je do plecaka czy ortlieba. Kilka lat temu zetknąłem się z legendą Moleskina, a w tym roku przed wyjazdem na Bornholm postanowiłem ją (legendę) zakupić. Za sprawą ok. 35 złociszy można stać się posiadaczem notesika zamykanego na gumkę, o skromnych wymiarach 9x15 cm-takiego, w jakim pisał Hemingway, Chatwin czy rysował Picasso. Wyjazd nie doszedł do skutku, moleskin w parze z Jetstream'em czeka na swoje 5 minut, a ja podczas jednej z wizyt w empiku odkryłem, że "legenda" ma tańszą konkurencję w produktach Antry czy Brunnena...

JAK SIĘ UBIERAJĄ NA ALASCE...

   Dzięki koledze Vickowi znalazłem na youtub'ie ciekawy filmik poradnikowy nakręcony przez słynną alaskańską NOLS, z ciekawym, bo innym niż u nas podejściem do "cebuli". Rozumiem wielość warstw (Alaska!!!), rozumiem bardziej konserwatywne podejście do materiałów (więcej tu wełny,windshirtów i softshelli, niż polarów i -texów), rozumiem wyparcie polaru w warstwy zewnętrznej przez sweter puchowy bądź syntetyczny (sam jestem miłośnikiem Primaloftu, a w planach mam kupno typowo mid-layerowego Zephyrusa), ale zaskakujące dla mnie jest użycie w takim combo windshirt'u i zakładanie go pod wyżej wymieniony "waciak"...
Trzeba będzie wypróbować zimą.