Za Krzysztofem Zalewskim, podobnie jak za Brodką, przez kilka lat ciągnął się smród pewnego telewizyjnego widowiska. Oboje sobie doskonale z tym poradzili zaskakując własnymi, przemyślanymi i dojrzałymi muzycznie płytami. W przypadku Zalewskiego mówię tu o mającym premierę w tym miesiącu "Zeligu".
Inny uzdolniony młodzieniec ukrywający się pod pseudem Fismoll swoją pierwszą płyta "At glade" wydeptuje nową ścieżka na polskiej scenie muzycznej. Wprawdzie w internetach roi się od porównań jego nutek z muzyką Bon Iver, Sigur Ros czy Olafura Arnaldsa, ale słabo znam ich muzykę więc żadna to dla mnie zachęta czy reklama. Wystarczy, że nie zniechęcili mnie do sięgnięcia po tę płytę.
Na koniec wisienka w postaci innego jesiennego młodzieńca.
BTW: Właśnie zauważyłem, że to mój SETNY wpis na blogu. Tada-bums!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz