piątek, 16 sierpnia 2013

JAK HONZA DO LENIRAJU WĘDROWAŁ


Późno mi się sięgło do tej książki i, doprawdy, nie mam czego żałować.

Takie sobie itinerarium z Europy południowej i lekko-wschodniej, gdzie autor skupia się na barwach, smakach i zapachach. Gdyby podliczyć słowa z tej książki, jednym z najczęściej powtarzających się byłoby "gówno". Nie wiedzieć czemu, przypomina mi to scenę z pamiętnego filmu "Abel, twój brat" (polecam), gdzie główny bohater uczy się przeklinać po cichu "dupa" za płotem...

Niegdyś, gdy podczas studiów "bloga" prowadziłem w czerwonych notesach w kratę miałem zwyczaj kolekcjonowania biletów i paragonów, wkładając je między kartki tegoż. Co  roku, każdy nowy notes rozpoczynałem od spisu "kolekcji" z jego poprzednika, przy czym starałem się łączyć jak najbardziej odległe geograficznie, czasowo czy wartościowo pary.
To samo zrobił Stasiuk, przy czym on otrzymał za to nagrodę sportowo-literacką Nike.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz