wtorek, 25 lutego 2014

MARMOT ETHER DRICLIME


O moich poszukiwaniach dream-softshella JUŻ pisałem, o skłonności do tych bezmembranowych i pile&pertex-ach również. Dzięki temu kilka lat wstecz zwróciłem uwagę na technologię Driclime + Banshee Marmota, ale ceny ich kurtek były poza/ponad kręgiem mojego zainteresowania. Dopóki nie trafiłem na sklep zalando.pl, gdzie dzięki przecenie i bonusom cena Ethera zeszła na przyswajalne 189 zł.


Kilka dni później kurier mrucząc pod nosem coś w stylu "oby więcej takich przesyłek", przekazał mi kartonik, którego waga wskazywała na brak zawartości. Po rozcięciu gdzieś między powietrznymi "bąblami" czerniło się coś pomięte i błyszczące.


Pierwsza przymiarka to, oczywiście, mimo posiadania już jakiegoś ciuszka tej marki, wątpliwości co do wirtualnie wybranego rozmiaru. Ale muszę przyznać, że marmotowa eLka leży na mnie jak szyta na miarę.


Ether ma prosty krój rozpinanej (odwróconym eklerem) wiatrówki z gardą i integralnym kapturkiem, który można zwinąć w stójkę przy pomocy załączonego paseczka. Wyposażenie skromne: kieszeń piersiowa i 2 boczne schowane w szwach kurtki. Na piersi, ramieniu i plecach mieszkańcy PRC umieścili 3 odblaskowe logo marki.


Pachy wentylujemy przez wszyte duże panele z siatki. Już choćby ten szczegół świadczy o przeznaczeniu Ethera...
Muszę przyznać, że kurtkę obejrzałem dokładnie i jakości uszycia nic nie mogę zarzucić.


Na koniec zostawiłem najważniejsze- materiał.
Warstwa zewnętrzna to lekki nylon z warstwą DWR o handlowej nazwie Banshee P-170. Nie wiem czy zdjęcia to oddają, ale materiał jest naprawdę filigranowy bliższy wiatrówkom Montane czy Quechua Helium niż mojemu Atmosowi. Nieco rozczarowuje Driclime- cienka i szybkoschnąca materia, jaką znamy z wyściółek kieszeni wielu kurtek i spodni. To ta, która czepia się wszystkich zadziorków, skórek i szorstkości na naszych dłoniach- o czym piszę doskonale wiedzą wszyscy wspinający się. Ja oczekiwałem czegoś bardziej mięsistego.


Całość tworzy subtelną konstrukcję przeznaczoną do biegania czy jazdy rowerem, a nie noszenia pod plecakiem czy przedzierania się przez krzole. Dwa windshirty już mam , bo niczym innym jest dla mnie Ether, zatem ja skorzystam z możliwości zwrotu produktu, jaką zabezpiecza klientom zalando.pl.
I nadal będę poszukiwał swojego graala. Montane? Buffallo?


Ciekawostka:
W tak zwanym "międzyczasiu" natrafiłem w poznańskim decathlonie na egzemplarz kurtki o nazwie Helium Warm Test Jacket. Nawet nie próbujcie googlać tej nazwy, bo nic nie znajdziecie. Zamysł podobny- windshirt Helium podbity grubszym niż w Etherze pluszem. Przymierzałem się nawet do niej, ale dużo wyższa elastyczność podszewki niż materiału zewnętrznego sprawiła, że prototyp przybierał dziwne formy na odwłoku.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz