Szczerze nienawidzę tej polskiej cechy, jaką jest potrzeba posiadania zdania na każdy możliwy temat, więcej- bycia ekspertem w każdej dziedzinie, bez względu na to czy to jest polityka, skoki narciarskie, tenis, formuła 1., technika lotnicza czy etyka. Jeszcze gorsze jest publiczne wygłaszanie tychże najmojszych opinii, zwłaszcza jeśli wykraczają one poza grilla ze znajomymi czy fotel u fryzjera...
Innym polskim sportem narodowym jest ostatnio publiczny, medialny ostracyzm, każdego wskazanego przez media paluchem.
Osobiście bardzo często pozwalam sobie na "niemanie" zdania na jakiś temat, nawet pytany przez rodzinę czy znajomych unikam takich wypowiedzi, najczęściej zasłaniając się niedostateczną znajomością tematu czy, po prostu, brakiem zainteresowania tymże. Wiem- publikacja tego posta nieco zaprzecza temu, ale niech to będzie jeden z wyjątków potwierdzających regułę ;-)
Nie chcę tu oceniać ani tym bardziej bronić Adama, ale ni chuja nie rozumiem czemu miało służyć nagłośnienie raportu przez PZA? Propagowaniu sportów górskich? Usprawiedliwianiu się? Odwiecznemu "zawinił człowiek-nie maszyna"???
Przecież, nawet jeśli to prawda, to "środowisko" samo go wykluczy. Bez mediów i wycierania sobie nim gęby przez wszelkiej maści "ekspertów":
Jeszcze prośba- uświadamiajcie internetową ciemnotę (na mój blog oni nie zaglądają): ani wyprawy, ani akcje ratownicze nie są opłacane z ich podatków. W przeciwieństwie do obstawy policyjnej imprez masowych typu mecz czy koncert, na który bilet wstępu kosztuje ok. 100 zł...
To niestety najgorsza cecha większości w naszym kraju. Smutne to. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że takim Besserwisserem jest zwykle ktoś, kto o całej sprawie/sytuacji, itp. nie ma najmniejszego pojęcia.
OdpowiedzUsuńWyprawy PHZ były częściowo finansowane przez Ministerstwo Sportu, a więc po części, przez każdego z podatników. Co do reszty - pełna zgoda!
OdpowiedzUsuń