poniedziałek, 20 czerwca 2011

PILE&PERTEX


Od jakiegoś czasu rozglądam się po ciuchach w poszukiwaniu wełnianej koszulki (-ek) i windshirta- znalazłem koszulkę merino Ortovoxa, a windshirta Karrimor podbił mi futerkiem tworząc najprawdziwszy z najprawdziwszych szofczszel czyli kurtkę typu pile&pertex. 




Karrimor Inuit Jacket, bo o nim będzie tu mowa, to element najbardziej "wypasionej" (tak mówi młodzież) z karrimorowskich kolekcji Elite, uszytej w "wyżerowym" (tak chyba też...) kolorze reflex blue z pertexu i fleec'a. Niewiele jest tego typu konstrukcji na polskim rynku: nieco Marmota, Montane, od niedawna też mamy, na razie uśpionego, dystrybutora słynnego Buffalo. Inuita, a także jego kangurzą wersję oraz spodnie udało mi się znaleźć w katalogu firmowym z 1995 roku- wujek google w tym temacie milczy...


Zewnętrzna warstwa to lekki Pertex RS5, który producent określa jako wiatroodporny, bryzgoodporny, ale i wysoce "oddychający" (nie lubię tego określenia...), dodatkowo wzmocniony drobnym ripstopem. Katalogowy inuit pile to nic innego niż gruby poliestrowy fleece zwany polarem.

Pile and...
...Pertex.
Inuit, oprócz czerwono-pomarańczowych profi-repików przy suwakach, posiada takie bajery jak dwie dolne kieszenie do zagrzania zmarzniętych łap, przepastną kieszeń na piersi, długie rozcięcia z dwuchodowymi maszynkami pod pachami czy mocno przedłużony tył.

Old Spice nie zawsze daje radę...
Pomimo, że karrimorowa eMka jest na mnie (jak widać na zdjęciach) nieco kusa, przepraszam, close fit, a jej walory będę mógł ocenić nie wcześniej jak za pół roku, to micha mi się cieszy na taki trochę retro zakup.

2 komentarze:

  1. No no to perełka, fajnie jest mieć coś takiego. Mnie w każdym bądź razie by się przydało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj znać jak się sprawuje po jakimś teście.

    OdpowiedzUsuń