środa, 1 maja 2013

BYĆ JAK PAN KOMINEK...


Nurkując w odmętach internetu w poszukiwaniu informacji o pewnym męskim kosmetyku natknąłem się dzisiaj na blog-arcyblog pana Kominka, który raczył się był wypowiedzieć w interesującym mnie temacie.
Zarówno ton wypowiedzi, jak i niemal barokowy przepych bloga pchnął mnie do otworzenia zakładki:

KIM JESTEM?


Tu, na dzień dobry, dowiadujemy się, że nazywany jest królem blogerów, najlepszym, najpopularniejszym i najbardziej wyrazistym i opiniotwórczym polskim blogerem. Poza tym znany jest z tego, że jest znany oraz że wszystko wie najlepiej i do wszystkiego ma jakiś stosunek. A więc Polak- besserwisser z krwi i kości z wybujałą ponad miarę tą narodową cechą! Dużo czyta, głównie o sobie, ale jako że jest autorem czterech książek (...) oraz setek publikacji (przepraszam, nie miałem odwagi sprawdzić tytułów i tematyki) podejrzewam, że już wkrótce osiągnie wyższy level literatury i będzie czytał tylko to, co sam napisze.

NIE TYKAJ MEJ KRÓLEWSKIEJ STOPY!

Kolejna zakładka określa reguły gry Kominka z czytelnikami, m.in. zasłaniając się tajemniczymi "Irenkami" zakazuje krytyki i negatywnych komentarzy na blogu, które są usuwane z prędkością światła. Dalej mamy informacje dla reklamodawców i szczery apel do czytelników: Macie tysiące innych miejsc w internecie, aby wyrażać swoje krytyczne zdanie. Musicie zrozumieć, że blog jest moim źródłem utrzymania i jeśli firmy będą obawiały się reklamy na blogach, to ja będę musiał znaleźć inne źródło utrzymania, a tym samym zaniedbać lub przestać pisać bloga. Proste, prawda?
Szacun panie Kominek.

Ale wróćmy do źródłowego kosmetyku.
Pan Kominek napisał o nim kilka już nie interesujących mnie zdań, z których wyłapałem tylko nie polecam i zabraniam wam kupować i teraz uwaga dopisek- usiądźcie wygodnie:

A tak przy okazji – bardzo dziękuję „profesjonalistom” PR pracującym dla firmy Loreal za to, że… nie skontaktowaliście się ze mną. Niestety nie wiem komu dziękuję, bo nie sprawdzałem, jaka firma opiekuje się Loreal i po cichu liczę, że to żadna z tych, które lubię:) 
Anyway – bardzo potrzebowałem przykładu PR-amatorów, nad którymi bedę się znęcał na prezentacjach i szkoleniach, na których mówię „jakich błędów nie popełniać w blogosferze?”. 
2 tygodnie temu celowo w tekście Loreal Turbo Booster mnie przebudzi? napisałem o kilku wątpliwościach odnośnie żelu, zapowiedziałem przedstawienie wyników tekstu i gdybyście byli prawdziwymi profesjonalistami monitorującymi blogosferę, to kwadrans po publikacji powinienem otrzymać maila z pytaniem „czy możemy w czymś pomóc?”. Dodam – inne firmy robią tak od dawna. No ale inne firmy nie przespały rozwoju blogosfery i social mediów. Polecam wpisać w google „loreal turbo booster” albo „turbo booster”. Ups:) 
Jeszcze raz dziękuję. 



Ja chcę być taki, chcę być Kominkiem outdooru!!!

Dla równowagi wrzuciłem dziś do obserwowanych przeze mnie blogów dwie nieco skromniejsze i bardziej zrównoważone Panie: Kasię i Tofalarię.

Ufff...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz